Dzień
był męczący. Poranne loty, później pół dnia z audytorami, a na koniec
kolacja z tymi samymi ludźmi. Wprawdzie takie wieczorne wyjście na
kolację i piwko powinno być przyjemnością, jednak po całym dniu myślenia
po angielsku, dodatkowe godziny skupienia na rozmowach w obcym języku
są tylko gwoździem do trumny. Padam ze zmęczenia. Szczęście w
nieszczęściu, że podczas wyjścia na kolację zaczął padać deszcz, więc
nie oddaliliśmy się zbytnio od hotelu.
Jedno jest pewne - Hoegaarden był jak zawsze dobry. Creme brulee też mnie połechtał od środka.
Jeszcze tylko jeden dylemat: mam dwa podwójne łóżka w pokoju... które wybrać? ;-p
Jedno jest pewne - Hoegaarden był jak zawsze dobry. Creme brulee też mnie połechtał od środka.
Jeszcze tylko jeden dylemat: mam dwa podwójne łóżka w pokoju... które wybrać? ;-p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz