Drugi dzień we Francji. Zjawiam się na warsztatach. Niedługo potem
pojawiają się jeszcze dwie osoby z mojej firmy, a na koniec także mój
były szef. Po krótkim powitaniu doszło do wymiany zdań na temat hotelu,
który, przyznaję bez bicia, jest marny, a który wybrałem ja. W końcu
pada pytanie od mojego ex-szefa.
Ex-szef: - A znalazłeś papier toaletowy?
Ja: - Nie, nie miałem jeszcze takiej potrzeby.
Ex-szef: - To pamiętaj! Nie bój się tam włożyć ręki!
Złowieszczy uśmiech na jego twarzy zwiastował co najmniej niezwykłą przygodę przy następnej wizycie na tzw. "dwójkę", więc dopytałem jeszcze o szczegóły.
Już na miejscu, w hotelu, przekonałem się, że... rzeczywiście... w plastikowej łazience w stylu toi-toi, którą ktoś sprytnie wmontował do mojego pokoju, był tajemniczy, ledwo widoczny otwór. Papier zdobywali jedynie ci śmiałkowie, którzy zdecydowali się tam włożyć rękę :-)
Ex-szef: - A znalazłeś papier toaletowy?
Ja: - Nie, nie miałem jeszcze takiej potrzeby.
Ex-szef: - To pamiętaj! Nie bój się tam włożyć ręki!
Złowieszczy uśmiech na jego twarzy zwiastował co najmniej niezwykłą przygodę przy następnej wizycie na tzw. "dwójkę", więc dopytałem jeszcze o szczegóły.
Już na miejscu, w hotelu, przekonałem się, że... rzeczywiście... w plastikowej łazience w stylu toi-toi, którą ktoś sprytnie wmontował do mojego pokoju, był tajemniczy, ledwo widoczny otwór. Papier zdobywali jedynie ci śmiałkowie, którzy zdecydowali się tam włożyć rękę :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz